Kolejna
przygoda ze słowem pisanym rozpoczyna się w pewnym pensjonacie, do którego
zmierzają podróżni, albowiem gdzieś na jednym ze wzgórz pojawiła się Tajemnica.
Pozostańmy przy tej niewiele mówiącej nazwie. Opiszmy odrobinę szerzej, nie
zdradzając szczegółów, których, być może, nigdy nie poznamy. Coś zafascynowało
tych ludzi. Wieść gminna doniosła, rozpowszechniła, że warto i należy udać się
w to miejsce. I przychodzą, przyjeżdżają samotnicy, pary, rodziny, mniej lub
bardziej sformalizowane grupy, a pensjonat wraz z „przydatkami” zaczyna pękać w
szwach. I każdy z nich czeka. Na cud? Na objawienie? Na możliwość przekonania
się? Są też intryganci, którzy za wszelka cenę będą się starali „upiec własna
pieczęć popularności”. Czym to się skończy? Czy w ogóle się skończy?
Skojarzenia
z „Zamkiem” Kafki są do zaakceptowania. Surrealistyczna rzeczywistość i
tajemniczość. „Czekając na Godota” Ionesco to równie poprawny trop. A jeszcze „Dziewczyna”
Leśmiana, której wyjątek ma stanowić motto tej opowieści: „A ty z tej próżni
czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz