niedziela, 22 września 2013

67. A ty z tej próżni...

Kolejna przygoda ze słowem pisanym rozpoczyna się w pewnym pensjonacie, do którego zmierzają podróżni, albowiem gdzieś na jednym ze wzgórz pojawiła się Tajemnica. Pozostańmy przy tej niewiele mówiącej nazwie. Opiszmy odrobinę szerzej, nie zdradzając szczegółów, których, być może, nigdy nie poznamy. Coś zafascynowało tych ludzi. Wieść gminna doniosła, rozpowszechniła, że warto i należy udać się w to miejsce. I przychodzą, przyjeżdżają samotnicy, pary, rodziny, mniej lub bardziej sformalizowane grupy, a pensjonat wraz z „przydatkami” zaczyna pękać w szwach. I każdy z nich czeka. Na cud? Na objawienie? Na możliwość przekonania się? Są też intryganci, którzy za wszelka cenę będą się starali „upiec własna pieczęć popularności”. Czym to się skończy? Czy w ogóle się skończy?

Skojarzenia z „Zamkiem” Kafki są do zaakceptowania. Surrealistyczna rzeczywistość i tajemniczość. „Czekając na Godota” Ionesco to równie poprawny trop. A jeszcze „Dziewczyna” Leśmiana, której wyjątek ma stanowić motto tej opowieści: „A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz