A czy ty w ogóle jadłeś taką chrupiącą bułkę, zaciągniętą prawdziwym masłem, z nałożonym na tę prostą kompozycję prawdziwym dżemem truskawkowym? Czy ty wiesz, co to jest kubek ciepłego lub schłodzonego prawdziwego mleka, jakim popijasz powoli, jak degustator, każdy kęs bułki?
Lata mijają i nie tylko wzrok, nie tylko słuch zapada na chorobę czasu; także smak i powonienie.
Receptory dostały się wreszcie na oddział intensywnej opieki medycznej. Wchodzi ktoś. Jest przecież pora odwiedzin.
- Co tutaj robisz, przygnieciony ciężką, nasączona potem kołdrą, przytroczony cienkim wędzidłem do butli z płynem wzmacniającym organizm (jakiś magnez, a w drugiej sole)?
- Próbują wskrzesić moje zmysły. Zaczynają od smaku.
On nie rozumie. Nie wie, że wrażliwość na bodźce smakowe zależy od dwu czynników. Pierwszym jest upływ czasu, a drugim... drugim jest to, co należałoby nazwać brakiem współczesnego smaku.
- Nie martw się - mówię, widząc zakłopotanie w jego spojrzeniu - ta przypadłość właściwa jest tylko tym, którzy pamiętają dawne smaki. Ciebie to nie dotyczy, bo jesteś zbyt młody.