poniedziałek, 1 lipca 2013

57. Ciężko

Ciężko. Lustro powoli staje się niepotrzebne. Obraz z tamtej strony zniekształca sylwetkę, którą dodatkowo powleka skroplona para wodna. To przecież nie ja na tej tafli sreberka. Nie ma na kogo patrzeć.
Dzisiaj pojawiłem się na sali wypełnionej młodymi ludźmi. Uroczystość rocznicowa. Tort, szampan, kwiaty i podarunki. Królował czcigodny oświecony uśmiech. Obok na tronie zasiadła muzyka i okolicznościowy kuplecik. Nie potrafiłem uformować warg w taki sposób, aby przypominały uśmiech. Wyszedłem, zabrałem się za swoje papiery i z trudnością odróżniałem jedne od drugich. Tuż za moimi plecami usiadła obojętność. Jestem pewien, że za pazuchą trzymała zawiniątko i przeczuwałem, że jest nim cyrograf, który dany mi będzie do podpisania.
Więc tak to wygląda. Powolne staczanie się. To trzeba przeżyć i jedno pytanie, jakie się w tym kontekście nasuwa to, jak długo jeszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz