środa, 10 lipca 2013

61. Cisza

I

dzień jak na starej fotografii
przygasa wypaloną słońcem trawą 
jeszcze się żarzy upieczony bochen chleba
podążając  szlakiem zegara
znika za elipsoidą horyzontu
sepia zmroku szarzeje nabiera  barwy popieliska
pola oddychają tlącą się wilgocią zmroku
powietrze zastyga jak galaretka
rodzi się cisza
szepce łka oddycha
przysiada na ławce w werandzie
popijając wino z szemrzącej muszli

pomilczmy chwilę
już przymknąłem oczy
już zagłuszyłem słuch
ona rośnie drożdżami narasta
przełknięcie śliny wydaje się być
opadającą na kamienne podłoże wodną kaskadą
bratam się z nią żenię wstępuję

a ona trwa niech trwa.

1 komentarz: