- A cóż ty taki w gorącej wodzie kąpany? – kobieta
przytrzymała swoją dłonią jego ramię w momencie kiedy wstawał z posłania ty
brudny, spocony i głodny, bratku. A gdzie pójdziesz, no gdzie?
Opadł łagodnie na poduszkę. Objął dłońmi twarz,
przecierał ją i oczy.
Stara kobieta tymczasem przysiadła obok niego i
kontynuowała monolog.
- Mój cię znalazł przed nocą, zmierzchało. Ululany
byłeś i czuło się od ciebie podłą gorzałkę. Mój, choć hardy w obyciu, dobre ma
serce, bo ani pomyślał, żeś pijak i nie warto takiemu pomagać, tylko wrzucił
cię na wóz i do dom zawiózł. Pamiętasz ty, bratku, jak się opierałeś przed
wniesienie cię do sypialni?… nie pamiętasz, boś ledwo parę sensownych słów
wymamrotał.
- Tak właśnie było – usłyszał głos wchodzącego do
pokoju starego – i pamiętaj, co matka mówi jest święte, więc zjedz, co ci
przygotowała, a dopiero jak porządnie wytrzeźwiejesz, zdecydujesz, co dalej
robić.
Z wolna podniósł się i
siadł na łóżku. Czuł, że wyschło mu w gardle, lecz nie bolała go głowa po
alkoholu. Przypomniał sobie, że zaczął pić jeszcze w pociągu. Był sam w
przedziale i obserwował ubrany w wiotką sukienkę mgły krąg słońca, towarzyszący
podróży, aż do jego całkowitego zapadnięcia się za szpalerem solidnych starych
sosen. Słońce jeszcze nie zgasło. Rozedrgane, purpurowe promienie pojawiały się
i znikały za smukłymi pniami wysokich drzew. Właśnie wtedy otworzył butelkę
żołądkowej gorzkiej, która naprawdę miała słodkawy posmak. Pił z niej powoli
sącząc wódkę, zakręcał korek i znów otwierał flaszkę, aby zaczerpnąć parę
krótkich łyków, i tak robiła aż do opróżnienia butelki. Wysiadł na jakiejś
stacyjce, trzymając plecak w ręku. Był w świetnym nastroju i wtedy jeszcze nogi
nie odmawiały mu posłuszeństwa, aż do czasu, gdy usiadł na ławeczce przed
stacją. Nie zapamiętał jej nazwy – była to jedna z tych stacyjek, na których
zatrzymują się nie więcej jak cztery na dzień osobowe. Na trzecim torze, na
bocznicy stał skład towarowy z odkrytymi wagonami załadowanymi świeżo ściętymi
drzewami. Doliczył się sześciu takich wagonów doczepionych do kilku typowych
węglarek. Wtedy sięgnął po drugą butelkę. Tym razem pił nalewając sobie trunku
do aluminiowego kieliszka pochodzącego zapewne z „piersiówki”. Już po pierwszym
kieliszku ciepło rozlało się po całym jego ciele i poczuł drętwienie nóg. Po
drugim po raz pierwszy przymknął oczy. Przed trzecim rozbudziło go doniosłe
„grochuuuu” sierpówki. Trzeci poprawił czwartym i chyba wtedy zasnął.
- Właściwie to powinien się pan wykąpać –
powiedział stary – dołożyłem do pieca i będzie trochę ciepłej wody. Zaprowadzę
pana do łazienki.
Wykonał znaczący ruch głową i obaj skierowali się
ku drzwiom. Kobieta została, aby poprawić pościel. (...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz