poniedziałek, 8 lipca 2013

59. /szkic/

- A cóż ty taki w gorącej wodzie kąpany? – kobieta przytrzymała swoją dłonią jego ramię w momencie kiedy wstawał z posłania ty brudny, spocony i głodny, bratku. A gdzie pójdziesz, no gdzie?
Opadł łagodnie na poduszkę. Objął dłońmi twarz, przecierał ją i oczy.
Stara kobieta tymczasem przysiadła obok niego i kontynuowała monolog.
- Mój cię znalazł przed nocą, zmierzchało. Ululany byłeś i czuło się od ciebie podłą gorzałkę. Mój, choć hardy w obyciu, dobre ma serce, bo ani pomyślał, żeś pijak i nie warto takiemu pomagać, tylko wrzucił cię na wóz i do dom zawiózł. Pamiętasz ty, bratku, jak się opierałeś przed wniesienie cię do sypialni?… nie pamiętasz, boś ledwo parę sensownych słów wymamrotał.
- Tak właśnie było – usłyszał głos wchodzącego do pokoju starego – i pamiętaj, co matka mówi jest święte, więc zjedz, co ci przygotowała, a dopiero jak porządnie wytrzeźwiejesz, zdecydujesz, co dalej robić.
Z wolna podniósł się i siadł na łóżku. Czuł, że wyschło mu w gardle, lecz nie bolała go głowa po alkoholu. Przypomniał sobie, że zaczął pić jeszcze w pociągu. Był sam w przedziale i obserwował ubrany w wiotką sukienkę mgły krąg słońca, towarzyszący podróży, aż do jego całkowitego zapadnięcia się za szpalerem solidnych starych sosen. Słońce jeszcze nie zgasło. Rozedrgane, purpurowe promienie pojawiały się i znikały za smukłymi pniami wysokich drzew. Właśnie wtedy otworzył butelkę żołądkowej gorzkiej, która naprawdę miała słodkawy posmak. Pił z niej powoli sącząc wódkę, zakręcał korek i znów otwierał flaszkę, aby zaczerpnąć parę krótkich łyków, i tak robiła aż do opróżnienia butelki. Wysiadł na jakiejś stacyjce, trzymając plecak w ręku. Był w świetnym nastroju i wtedy jeszcze nogi nie odmawiały mu posłuszeństwa, aż do czasu, gdy usiadł na ławeczce przed stacją. Nie zapamiętał jej nazwy – była to jedna z tych stacyjek, na których zatrzymują się nie więcej jak cztery na dzień osobowe. Na trzecim torze, na bocznicy stał skład towarowy z odkrytymi wagonami załadowanymi świeżo ściętymi drzewami. Doliczył się sześciu takich wagonów doczepionych do kilku typowych węglarek. Wtedy sięgnął po drugą butelkę. Tym razem pił nalewając sobie trunku do aluminiowego kieliszka pochodzącego zapewne z „piersiówki”. Już po pierwszym kieliszku ciepło rozlało się po całym jego ciele i poczuł drętwienie nóg. Po drugim po raz pierwszy przymknął oczy. Przed trzecim rozbudziło go doniosłe „grochuuuu” sierpówki. Trzeci poprawił czwartym i chyba wtedy zasnął.
- Właściwie to powinien się pan wykąpać – powiedział stary – dołożyłem do pieca i będzie trochę ciepłej wody. Zaprowadzę pana do łazienki.

Wykonał znaczący ruch głową i obaj skierowali się ku drzwiom. Kobieta została, aby poprawić pościel. (...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz