poniedziałek, 10 czerwca 2013

45. Choroba

Pani doktor, właściwie to mam jedno do powiedzenia.  Późno kładę się spać, a właściwie to spać nie mogę. To jedno. Potrafię długo nie jeść. Bywa, że nie jadam śniadania i obiadu, a potem, wieczorem, mogę zjeść dziesięć kanapek i jeszcze czymś słodkim poprawić. Mam takie napady. To dwa. A trzy (a miało być jedno), to że mi wszystko prawie zobojętniało i nawet boję się tego zobojętnienia, bo człowiek obojętny jest jakby połową człowieka, bez czucia, czyli człowiekiem  nie w pełni ukształtowanym. Dodałbym jeszcze to, że stałem się krótkowzrocznym krótkowidzem. Mój wzrok nie sięga poza odległość, jaką jestem w stanie przebiec, a przecież bieg mnie męczy, więc ta odległość nie jest zbyt duża. Słaby wzrok pozbawia mnie planów na przyszłość, choć czuję się zdrów i wiem, że mógłbym dać z siebie więcej niż daję. Czy to możliwe, że nie ma lekarstwa na moją chorobę?
Pani doktor była tą samą kobietą, którą znałem w młodości, kiedy była jeszcze przed medycznymi studiami. Pozostawiła receptę, której i tak nie zrealizuję. Zapomniałem powiedzieć, że panicznie boję się poranka, kiedy należy wstać, jak robi to miliardy ludzi na świecie. Niestety zbyt krótki sen nie jest wystarczającym lekarstwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz