W naturalistycznej wersji wydarzeń świat
przedstawiony nie przypomina kolorowego czasopisma dla niezbyt wybrednych
czytelników, którzy dawno temu opanowali umiejętność czytania. Świat jak u
Zoli, u Ibsena, Reymonta bywa okrutny i beznadziejny. przeciwieństwem
naturalizmu są krzepiące serca, patriotyczne opowieści Sienkiewicza, czy
dydaktyczne fabuły Orzeszkowej. Są też pośrodku niejednoznaczne, aczkolwiek
wizjonerskie dzieła Prusa i Żeromskiego, powieściowe eposy Manna, Balzaca,
Dąbrowskiej. Jest całe mnóstwo literatury skierowanej na jednostkę, magicznej
poetyckiej prozy iberoamerykańskiej, cała rzesza porządnych powieści
mieszczańskich, mających podłoże rewolucyjne i wreszcie mniej lub bardziej
udanych współczesnych analiz rzeczywistości. Można tak sobie przebiegać po
nazwiskach, problemach, motywach i motywacjach. Zalew tak zwanej literatury
pięknej przeraża i niepokoi, lecz wciąż można z niej czerpać wiedzę o człowieku
trwalszą i pełniejszą, aniżeli tę, jaka wynika z socjologicznych,
psychologicznych i historiograficznych badań.
Interesuje mnie temat będący antytezą bohatera,
który jak Kmicic od złego przemienia się w dobrego człowieka. Chciałbym
zasugerować coś wręcz odwrotnego: powolny upadek człowieka, staczanie się po
równi pochyłej, aż do nieuchronnego, fatalnego końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz