Na poddaszu (dano mi tam spocząć) powziąłem myśl o
tym, że w przypadku, gdy sił mi na stare lata nie wystarczy, każę się odwieźć
do domu pogodnej starości. O tak, nie będę dla nikogo ciężarem. Dobrze by było mieć
taki mały pojedynczy pokoik. Może być i dwuosobowy, ale żeby współlokator nie
był nazbyt rozmowny, bo ja lubię sobie pomilczeć. Nie żebym był jakim odludkiem,
ale milczenie jest dla mnie ważne. Najlepiej, aby ten dom był jak najdalej miejsca,
w jakim żyję. Tak naprawdę, to skoro teraz cię nie zauważają, to obojętne będzie
IM, gdzie spędzę resztkę swego życia. Obojętność to niezwykle popularna cecha
dzisiejszych czasów. Jeśli jesteś na szczycie, trudno aby przechodzono obok
ciebie obojętnie. Kiedy jednak stracisz pozycję, zapomnienie i obojętność masz
jak w banku. Czasami również możesz liczyć na ostrze sztyletu wbite w twoje
plecy. Obracasz się ledwie łapiąc ostatni oddech i widzisz tę dłoń zaciśnięta
na rękojeści. Twoje oczy, na które zachodzi lepka i nieprzezroczysta mgła,
patrzą na tę dłoń ze wzgardą i niezrozumieniem. I ty, Brutusie …?
Nagle moje oczy rozwarły się. Źrenice spróbowały
przedrzeć się przez ciemność. Pot spłynął po czole. Sen zniknął tak szybko, jak
wcześniej się pojawił. Czwarta nad ranem. Jeszcze spojrzenie w okno. Wilgotny,
deszczowy przedświt.
-- a ja myślałam, że pobyt w Domu Spokojnej Starości... to tylko moje sny.... widać jednym snem zostało obdarzonych kilka osób..-- tylko żeby jeszcze na pobyt w takim luksusie było mnie stać...
OdpowiedzUsuńKoszmarny sen, dobrze że się skończył...
OdpowiedzUsuń