wtorek, 28 maja 2013

30. Et tu Brute contra me?

Na poddaszu (dano mi tam spocząć) powziąłem myśl o tym, że w przypadku, gdy sił mi na stare lata nie wystarczy, każę się odwieźć do domu pogodnej starości. O tak, nie będę dla nikogo ciężarem. Dobrze by było mieć taki mały pojedynczy pokoik. Może być i dwuosobowy, ale żeby współlokator nie był nazbyt rozmowny, bo ja lubię sobie pomilczeć. Nie żebym był jakim odludkiem, ale milczenie jest dla mnie ważne. Najlepiej, aby ten dom był jak najdalej miejsca, w jakim żyję. Tak naprawdę, to skoro teraz cię nie zauważają, to obojętne będzie IM, gdzie spędzę resztkę swego życia. Obojętność to niezwykle popularna cecha dzisiejszych czasów. Jeśli jesteś na szczycie, trudno aby przechodzono obok ciebie obojętnie. Kiedy jednak stracisz pozycję, zapomnienie i obojętność masz jak w banku. Czasami również możesz liczyć na ostrze sztyletu wbite w twoje plecy. Obracasz się ledwie łapiąc ostatni oddech i widzisz tę dłoń zaciśnięta na rękojeści. Twoje oczy, na które zachodzi lepka i nieprzezroczysta mgła, patrzą na tę dłoń ze wzgardą i niezrozumieniem. I ty, Brutusie …?
Nagle moje oczy rozwarły się. Źrenice spróbowały przedrzeć się przez ciemność. Pot spłynął po czole. Sen zniknął tak szybko, jak wcześniej się pojawił. Czwarta nad ranem. Jeszcze spojrzenie w okno. Wilgotny, deszczowy przedświt.  

2 komentarze:

  1. -- a ja myślałam, że pobyt w Domu Spokojnej Starości... to tylko moje sny.... widać jednym snem zostało obdarzonych kilka osób..-- tylko żeby jeszcze na pobyt w takim luksusie było mnie stać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Koszmarny sen, dobrze że się skończył...

    OdpowiedzUsuń