Aby zacząć od właściwej strony należałoby
powiedzieć, że wszystko jest zmyśleniem. Każde słowo jak paciorek różańca, jak
koralik w naszyjniku. Słowo do słowa i zbierze się cały bukiecik słów. I jeżeli
dopasujesz je składnie, ozdobi niejedną szyję.
Zmyślam więc i próbuję je nanizać na wiotką żyłkę,
aby potem mając zamknięte oczy, opuszkami palców czytać to, co dla
niewtajemniczonych jest zagadką lub zgoła bezsensowną grą słowami.
Zmyślenie zmyśleniem, ale przecież nie pochodzi ono
znikąd. Nie istnieje czysta forma, kiedy liczy się człowiek z treścią. Słowo
nie egzystuje w próżni. Zawsze jest jakiś powód, dla którego warto się nim
posługiwać.
Wracam do akapitów powyżej, aby wytłumaczyć sobie
znaczenie słowa „zmyślenie”. Przecież że nie o kłamstwo w zmyśleniu chodzi,
lecz o twór zwany kreacją. Kreowanie czegoś wymaga słów, wymaga wyobraźni, wymaga
dokonania rewolucji w mózgu (przy okazji okazało się, że lubię posługiwać się
anaforą, lubię uwypuklać to, co winno być wypukłe, nie wklęsłe). Zmyślenie
pochodzi z myśli, ta z mózgu, a idąc dalej, do tegoż mózgu prowadzą drogi
rozliczne, doświadczenia przeszłe i wyobrażenia o przyszłości.
Pora na konkluzję tej zawiłej kreacji.
Kiedy piszę, drżyjcie bogowie, bo to JA sam
decyduję o wyglądzie świata, o człowieku, zmyślam świat cały. Po co? Dlaczego?
Może z tego powodu, że ten realny jest wciąż niedoskonały???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz