A przecież popadam w depresję, lękiem wytaczając
horyzont dnia następnego. Nocą jest łatwiej. Noc skierowana jest ku
wczorajszemu dniu. Można sobie pofiglować z myślami.
Bycie w stanie depresyjnym nastręcza niepokoju i
prześladowań; ma jednak specyficzną formę postrzegania świata. Aby to zrozumieć,
należałoby wyjść na kwadrans z sali biesiadnej, w której uczestnicy hulanki,
jak jeden mąż, raczą się gorzałką, zawzięcie wyrażając swoje poglądy, ba,
przekrzykują się nimi. W sali panuje zgiełk niesłychany, lecz jeśli się jest w
oku cyklonu swawolnej zabawy, potrafisz usłyszeć i zidentyfikować słowa, jakie
padają pod twoim adresem i w pobliżu ciebie. Jednakowoż, kiedy wrócisz do tłumu
po kwadransie odpoczynku, trafiasz nie do kompanów, lecz między rojne pszczoły.
Niczego już nie rozumiesz; otacza cię szum, kakofonia dźwięków, bezsens
ludzkiej niby-mowy. I nagle przychodzi ci do głowy myśl światła: czyliż świat
zwariował cały, czy ja w tym jego niezrozumieniu oszalałem?
W Tibora Dery’ego „Pan A.G. w X”, świat na głowie
postawiony. Wolnymi ludźmi są ci, którzy zniewolonych na swoich barkach noszą.
Istny to surrealizm i, po trosze, kpina ze świętej wolności.
Zmierzając ku końcowi depresyjnej opowieści, pora
na podsumowanie. Jeśli zauważasz szaleństwo wokół siebie, czy wtedy lepiej
połączyć się z tłumem i wbrew rozsądkowi, jaki jeszcze nie wygasł w mózgu
twoim, bawić się z tłumem, zagłuszając własne myśli i przekonania, czy izolować
się od niego, decydując się na osamotnienie i alienację?
O, święty, podły relatywizmie, oportunizmie – jego
przyrodni bracie!
Czy lepiej być szalonym z innymi, czy szaleć w
samotności?
--nie można szaleć w samotności... gdy zgiełk tłumu z obrzydzeniem trawi Twoje wnętrze... uciekasz, szukasz miejsca tak ciemnego, by ukryć swoją niemoc.... po chwili czujesz czyjś oddech, czyjeś oczy boją się bardziej niż Twoje... jedna para... druga... trzecia.... już wiesz, że jest więcej wystraszonych oczu... takich jak Twoje... nie jesteś sam w tym stanie.. --- masz rację, nocą jest lepiej.
OdpowiedzUsuńZ pewnością w szaleństwie nie jestem odosobniony. Cały jednak problem polega na tym, że jeśli wokół siebie widzisz zło (generalizuję), to po pewnym czasie, kiedy nic się nie zmienia, zło traktowane jest jako norma. I wtedy się gubisz, zastanawiasz się, czy może nie lepiej byłoby przyłączyć się do pospólstwa. Jeśli natomiast obstajesz przy swoim, rodzi się frustracja, bo zaczynasz odstawać od tych, którzy pogodzili się z tym, że zło stało się normą ....
OdpowiedzUsuń