(sekwencja,
w której okaże się, że sen nie jest wystarczającą przeszkodą w postrzeganiu
rzeczywistości)
Właściwie to
o 20.42 przenosił się z peronu do poczekalni. Wyznacznikiem tej zmiany miejsc
był odjazd pospiesznego, a także potęgujący się chłód. Tym razem matka natura
doceniła, że nie wziął z sobą koca i zdecydowała się wionąć
południowo-wschodnim powietrzem, nieco wilgotnym, lecz przyjemnie ciepłym, w
jakim nie żal było oczekiwać północy. Pomiędzy odjazdem pospiesznego a
przyjazdem kolejnego mijały długie 33 minuty i dworzec na kwadrans zamierał.
Adam próbował wtedy się zdrzemnąć. Sadowił swoje plecy wygodniej na oparciu
ławki, pozwalał głowie odchylić się do tyłu i zwisać z górnej krawędzi oparcia,
jakby szyja pozbawiona była kręgów. Sen przychodził momentalnie i nawet odgłosy
rozmów spóźnionych lub przedwcześnie przybyłych pasażerów nie wpływały na czas
trwania drzemki. Tego dnia pojawił się taki przedwczesny podróżnik. Usiadł na
sąsiedniej ławce, a oddech miał ciężki i krótki. Dopiero po paru minutach
zdołał wykrztusić:
- Zobaczysz,
jakeśmy zamek odbudowali.
Pojawił się
wtedy, z tej samej odległości, piskliwy, dziecięcy głosik:
- Ja,
dziadku, wiele razy oglądałem ten zamek w telewizji.
- To nie to
samo, chłopaczku, co innego patrzeć w telewizor, a co innego dotknąć tych
murów, któreśmy stawiali.
z tego
samego kierunku, ale z oddali, dochodził nierozszyfrowany przez drzemiącego
Adama poszum rozmowy dwóch kobiet.
- A ten pan,
dziadku, śpi?
-To o mnie –
pomyślał Adam.
- Przecież
widzisz, że śpi. Pewnie zmęczony. Nie przeszkadzajmy mu.
- Ale jeśli
ten pan czeka na ten sam pociąg co my, musimy go obudzić.
- Dobrze,
chłopaczku, jak zapowiedzą, zbudzimy go.
- A ja już dwadzieścia lat nie byłem w Warszawie. To nie do
uwierzenia – najwyraźniej to ostatnie refleksyjne zdanie nie napotkało
adresata, gdyż tuż przed jego wypowiedzeniem Adam usłyszał odgłos należących prawdopodobnie
do malca szybkich kroków. (...))
--a ja dwadzieścia lat ni byłem w Warszawie"-- tyle lat...lat, gdzie wyznacznikiem czasu jest odjazd pociągów.. i dobrze,... że jest on, że pociągi, że życie... że jest co pisać... i tylko lęk, że kiedy odwrócę następną kartkę- będzie pusta...
OdpowiedzUsuńMnie to mówisz? Sam się boję kolejnego zakrętu, tego, co za nim. Dopóki jeszcze pamięć trwa, znać, że w jednym kawałku jestem,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam