Dumna kobieta przed lustrem
jeszcze jeden dotyk grzebienia
jeszcze dyskretna kredka do brwi
rumiany puch pudru na policzkach
i już w całej okazałości
można powitać niedzielę
można pokazać się światu
w jednej z naw świątyni
przemodlona dumna kobieta
powraca do przedpołudniowego domu
święcić niedzielny obiad
pomiędzy kuchnią a stołowym
zerka w lustro
dumna z tego
że pomadka na jej wargach
nie wyblakła.
-a czy Ty wiesz, ze naprawdę są takie kobiety... zwykłe ..szare... gdzie wyjście do kościoła poprzedza cały rytuał przygotowań //i czasem zakłada kapelusz// by pokazać innej, że jest szczęśliwa- dumna.... potem wraca do szarej rzeczywistości i znowu jest nikim... tydzień i znowu szczęściem promienieje, by widzieli... itp..itd....-- ale to jest moja wizja Twojego utworu.... lubię drążyć temat...--
OdpowiedzUsuńWiem, znam takie. Akurat ten obrazek dotyka zmarłej onegdaj mojej babci, która była dumna nie tylko na mszach niedzielnych, ukazując swe oblicze przed światem, ale też i w tej szarej codzienności duma z bycia kobietą jej nie opuszczała,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam