piątek, 10 maja 2013

Wrak mój


Toń wody jasna – błękitu spojrzenie,
jej chłodem ciało otaczam półnagie,
wnikając w głębię, sięgam niestrudzenie
twardego dna, dalekiego od pragnień.

Zaprzęgam się tam w dole do korwety,
co skutkiem burzy szkwałem przełupiona,
jeszcze żywa, kołysze się, lecz kona;
ciągnę ją słabością ramion ascety,

Lecz w wysiłku ustaję, zaplątany
w lin oślizłych, pajęczych sieci szpony,
wrakiem się staję, na los szczęścia zdany;
jeszczem żyw, dyszę, chociam zatopiony.  

3 komentarze:

  1. Jeszcześ żyw?, to dobrze, bo żywym być trzeba..
    chwytać powietrze o zapachu kwiatów,
    to nie takie proste dostać się do nieba
    nie zebrawszy po drodze życia srogich batów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smoothoperator11 maja 2013 00:19

      Wiem teraz skąd sińce na „podogonie”
      i czemu me plecy w pasiaki strojne,
      a zresztą, co komu po moim zgonie,
      gdy noce nad grobem mym tak upojne.

      :-)

      Usuń
    2. Co po Twym zgonie? zadajesz pytanie,
      czy z oczu spłynie choć kropla bursztynu?
      Czyż Ci piękniejsze nad Twym grobem łkanie,
      czy lepiej powstać?-- przejść wprost do czynu...

      Rany zabliźnić przyjaźnią by trzeba
      sińce zatracić,biegiem dni radosnych...
      TUTAJ POZOSTAĆ - nie szukać wejść do nieba
      i czekać - jak zmarznięte ptaki czekają wiosny...

      :)

      Usuń