Nihilizm moralny i egzystencjalny nie tworzą się z
niczego. Są powodami sprzeczności, uświadomieniem bezsensu. Dlaczego nie ma
sensu? Bo nie ma celu, albo też cele są sprzeczne lub z gruntu fałszywe. Dlaczego
nihilizm zaprzecza moralności? Bo dostrzega sprzeczność między deklaratywną a
rzeczywistą.
Zawsze gdzieś musi istnieć przyczyna wyrażania określonego
poglądu, działania. Przyczyna nie musi występować w pojedynkę, nie musi też być
logicznie uzasadniona, ale jest.
Nowa mowa gardzi rewolucjami, które przynoszą
śmierć, zło i w końcu zakłamanie. Ale rewolucja nie dzieje się bez sprawczej
przyczyny. Niekoniecznie na pierwszym miejscu jest wódz. Wódz wyłania się i
wykorzystuje przyczynę dla własnych potrzeb. Przyczyna jest na pierwszym
miejscu.
Podobnie jest z wojną, zdradą, pogonią za
dostatkiem ponad miarę i potrzeby.
Chyba jednak najistotniejszym argumentem jest sprzeczność
pomiędzy słowem a czynem. W tym zasadza się nasza moralność lub moralności
brak. Postępuję inaczej niż myślę. Udaję miłość, przyjaźń, odwagę, patriotyzm i
wiarę. A kiedy prawda wychodzi na wierzch, jak tu wierzyć w intencje? Trzeba
wiele wyobraźni, aby nie stać się sceptykiem, a w skrajnej jego postaci –
nihilistą.
O ile nihilista jest bytem wycofującym się, rewolucjonista
przeciwnie, on wybiera działanie. Pomiędzy nimi jest anarchista, który
działając, skazuje się na opuszczenie, izolację.
Społeczeństwo uczy się neutralizować jednych i
drugich, „działaczy” i tych pesymistycznych ignorantów. Jednym i drugim oferuje
zamienniki szczęścia, ów konsumpcyjny świat pozornych radości i świat, który
wydziela adrenalinę.
Jeśli nie
widzisz celu, odczuwasz bezsens, dane ci będzie wędzidło, abyś posiadł za jego
pomocą jak najwięcej dóbr, przedmiotów, zbędnych wprawdzie, lecz poprawiających
kondycję psychiczną, bo posiadanie rzeczy to atrakcyjny zamiennik próżności.
Jeśli chcesz się wykazać w działaniu, łatwo
skierować twój bunt przeciwko innym w cywilizacyjny sposób, znajdując ci wroga,
którego możesz okładać słowami.
Przykre jest to, że w obu przypadkach
unieszkodliwienie buntujących się to domena tak zwanego społeczeństwa
obywatelskiego niosącego sztandar wolności. Czegóż to się nie robi, aby zamknąć
usta niepokornym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz