czwartek, 9 maja 2013

Epitafium


Cóżeś ty zrobiła światu i losowi swemu, że przepadła o tobie pamięć, żeś ostatnie swoje dni spędziła w obcym domu, w otępieniu demencji, w irytacji i zapominaniu, w błądzeniu i nierozpoznawaniu? Zapewne niewielu pamiętało o tobie – intelektualnej przewodniczce po świecie niespełnionych wciąż marzeń. Ech, ty, prowadziłaś mnie za rękę w krainę bajecznej pogody słów, nadając im znamiona nieśmiertelności. To ty nauczyłaś mnie Leśmianowskiej „Dziewczyny” i drążyłaś moją duszę Conradem i Żeromskim. Wpłynąłem z tobą w akermańskie morze, zaglądałem do szlacheckich zaścianków Mickiewicza i Orzeszkowej; byłem w Alpuharze, wywoływałem dziadowskie i weselne duchy. Zauroczyłaś mnie Jesieninem      i Różewiczem. Kazałaś mi walczyć z dżumą i kołtunerią.
Nigdy się nie dowiedziałaś, ile ci zawdzięczam. Nie poznałaś moich wierszy, choć tworzyłaś je ze mną.
Mój gniew na siebie to skaza na moim sumieniu, że nie potrafiłem cię odnaleźć, choć żyłaś tak blisko. Mam żal do siebie, że nie byłem w stanie zatrzymać postępującej choroby, że pozwoliłem ci umrzeć w osamotnieniu.
Ale nie ma tak dobrze. Kiedyś cię odnajdę i powiem to wszystko, czego nie zdołałem powiedzieć wcześniej. Czekaj na mnie.

Zofii D.W. poświęcam 

2 komentarze:

  1. -- przeczytałam i.... nic nie napiszę, bo to tylko Twoje i ja nie mam prawa, nie chcę... to Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też przeczytałam. I też nic nie napiszę.

    OdpowiedzUsuń