„O, gdzie są te pola!” Wergiliuszu, obracasz się w
grobie swoim, na samą myśl, żem skradł dla bloga twoje tęskne zawołanie. Cóż,
kiedy wstecz spoglądając, także moje pola dzieciństwa i młodości w swojej
naiwnej prostocie prawdziwym były cudem. A przecież nie o same pola, nie o wieś
spokojną, sielankową tu idzie, lecz ten klimat pogodnej serdeczności w jakim
przemieszkiwałem.
Siermiężne to były lata, szare, lecz w szarości
doskonałe; w smaku truskawkowym, mlecznym, śmietankowym. Tak niewiele w tym
pokarmie było dziegciu nienawiści. A wodę nosiło się wiadrami, a trzeba było w
piecu palić, do magla chodzić, a szynkę jeść na święta. I co z tego, kiedy
wszystko wokół ciebie było twoje własne.
Powroty do przeszłości są oznaką postępującej
choroby starzenia się. Nic na to nie poradzę, że licznik odmierza czas. A
człowiek, tak jak chciałby po sobie dobre wspomnienie zostawić, tak i też
chciałby z sobą zabrać na tamtą stronę obrazy szczęśliwie mu przez los
dostarczone.
A dzisiaj? Co tobie i mnie pozostaje? Coraz mniej
zrozumienia, coraz więcej niepokoju. Wergiliuszu, jeszcze raz ukradnę twoje
pełne zgrozy słowa: „O, témpora. O mores!” – O czasy! O obyczaje!
-- wiesz, że ja z dziecięcych beztroskich lat najbardziej pamiętam zapach pomarańczy/ takich tylko na święta.. i wracam coraz częściej... czy znaczy , że mój, prawie półwieczny staż dla " matki ziemi" zakończony... czy to już ten drugi etap, jak to określiłeś " choroby starzenia się", a może jest jeszcze coś pomiędzy..?
OdpowiedzUsuńGeneralnie to myślę, że bez względu na epokę, w jakiej się żyje, powroty do przeszłości zawierają w sobie nutkę idealizmu, a pojawiają się w wieku, może inaczej, w czasie, kiedy mamy świadomość, że świat wokół nas zmienił się nieodwracalnie. W tym kontekście "choroba starzenia się" jest pewnym skrótem myślowym ...
OdpowiedzUsuń