„Kto ma swego chleba,
Ile człeku trzeba,
Może nic nie dbać o wielkie dochody,
O wsi, o miasta i wysokie grody. (…)”
I tak w czarnoleskie zwrócony strony, wyglądam
tego, co z oczywistą mądrością sprzeczne i dzisiaj niemal niespotykane. Wyglądam,
bo chcę posmakować tej pięknej naiwności staropolskiej, która mistrzowi Janowi
każe zachować umiar w osiąganiu szczęścia.
Dzisiaj, kiedy z jednej strony kariera, pogoń za
sławą i mamoną zamyka oczy na biedę i niedostatek, z drugiej, kiedy trudno o
ten chleb, co człowiekowi niezbędny do życia, słowa Kochanowskiego zawstydzają.
Prawda, że i w jego czasach nie każdy w chleb swój był bogaty, ale prawdą jest
też to, że ponad pięćset lat minęło, aby
umieć nasycić ludzkie trzewia.
Nadto zauważyć trzeba, jak nikła jest u nas
znajomość humanizmu, jeśli cytowana strofka w pamięć nie zapada.
Czy naprawdę tak trudne to zadanie pozwolić
człowiekowi, aby miał swego chleba tyle, ile potrzeba do życia?
----Dzisiaj, kiedy z jednej strony kariera, pogoń za sławą i mamoną zamyka oczy na biedę i niedostatek, z drugiej, kiedy trudno o ten chleb, co człowiekowi niezbędny do życia---- oj czasem trudno o chleb ten prawdziwy i ten duchowy.... chyba już dziś nikogo nie dziwi osoba grzebiąca w śmietniku... taki standarcik życiowy... i wiesz, czasem mam wrażenie, że w takich "człowiekach" pozostało więcej człowieka niż w tych bogatych , zatopionych we własnym luksusie...
OdpowiedzUsuńTo, o czym piszesz, to jedna, bolesna strona medalu. Jest jeszcze pytanie: po co nam to bogactwo? Po co bogaczowi kolejny garniec dukatów?
OdpowiedzUsuń