wtorek, 7 maja 2013

Fantazja g-moll (1)



(sekwencja, w której okaże się, że sen nie jest wystarczającą przeszkodą w postrzeganiu rzeczywistości)

Właściwie to o 20.42 przenosił się z peronu do poczekalni. Wyznacznikiem tej zmiany miejsc był odjazd pospiesznego, a także potęgujący się chłód. Tym razem matka natura doceniła, że nie wziął z sobą koca i zdecydowała się wionąć południowo-wschodnim powietrzem, nieco wilgotnym, lecz przyjemnie ciepłym, w jakim nie żal było oczekiwać północy. Pomiędzy odjazdem pospiesznego a przyjazdem kolejnego mijały długie 33 minuty i dworzec na kwadrans zamierał. Adam próbował wtedy się zdrzemnąć. Sadowił swoje plecy wygodniej na oparciu ławki, pozwalał głowie odchylić się do tyłu i zwisać z górnej krawędzi oparcia, jakby szyja pozbawiona była kręgów. Sen przychodził momentalnie i nawet odgłosy rozmów spóźnionych lub przedwcześnie przybyłych pasażerów nie wpływały na czas trwania drzemki. Tego dnia pojawił się taki przedwczesny podróżnik. Usiadł na sąsiedniej ławce, a oddech miał ciężki i krótki. Dopiero po paru minutach zdołał wykrztusić:
- Zobaczysz, jakeśmy zamek odbudowali.
Pojawił się wtedy, z tej samej odległości, piskliwy, dziecięcy głosik:
- Ja, dziadku, wiele razy oglądałem ten zamek w telewizji.
- To nie to samo, chłopaczku, co innego patrzeć w telewizor, a co innego dotknąć tych murów, któreśmy stawiali.
z tego samego kierunku, ale z oddali, dochodził nierozszyfrowany przez drzemiącego Adama poszum rozmowy dwóch kobiet.
- A ten pan, dziadku, śpi?
-To o mnie – pomyślał Adam.
- Przecież widzisz, że śpi. Pewnie zmęczony. Nie przeszkadzajmy mu.
- Ale jeśli ten pan czeka na ten sam pociąg co my, musimy go obudzić.
- Dobrze, chłopaczku, jak zapowiedzą, zbudzimy go.
- A ja już dwadzieścia lat nie byłem w Warszawie. To nie do uwierzenia – najwyraźniej to ostatnie refleksyjne zdanie nie napotkało adresata, gdyż tuż przed jego wypowiedzeniem Adam usłyszał odgłos należących prawdopodobnie do malca szybkich kroków. (...))

2 komentarze:

  1. --a ja dwadzieścia lat ni byłem w Warszawie"-- tyle lat...lat, gdzie wyznacznikiem czasu jest odjazd pociągów.. i dobrze,... że jest on, że pociągi, że życie... że jest co pisać... i tylko lęk, że kiedy odwrócę następną kartkę- będzie pusta...

    OdpowiedzUsuń
  2. smoothoperator9 maja 2013 00:32

    Mnie to mówisz? Sam się boję kolejnego zakrętu, tego, co za nim. Dopóki jeszcze pamięć trwa, znać, że w jednym kawałku jestem,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń